
Kolejne spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki za nami. Tym razem na warsztat wzięta została książka William Andrews- „Córki smoka”.
Poniżej zapraszamy na recenzje naszej Członkini klubu Pani Joalnty Fatalskiej.
Tym razem w naszej literackiej podróży dotarłyśmy, za sprawą amerykańskiego pisarzaWilliama Andrews, do bardzo odległej Azji Wschodniej- na Półwysep Koreański.
Zaryzykuję stwierdzenie, że nasza wiedza o Korei jest znikoma. Z lekcji geografii znamy jej położenie. Wiemy również, że jest podzielona na dwa państwa: Koreańską Republikę Ludowo- Demokratyczną (Korea Północna) oraz Republikę Korei (Korea Południowa)- kraj posiadający dynamicznie rozwijającą się gospodarkę.
Tytuł książki „Córki smoka” zdaje się wskazywać na tradycję, kulturę, jakąś magię, tajemnicę i symbolikę. Lecz motto brzmiące: „ Wszystkim kobietom, które zostały zmuszone, aby zostały kobietami to towarzystwa”, wzbudza już na początku lekki niepokój.
Fabuła została tak skonstruowana, że płynnie przenosimy się z czasów współczesnych do okresu II Wojny Światowej i odwrotnie. II Wojna Światowa przywodzi nam na myśl jedynie Europę i okupację niemiecką. Często umyka nam, że wśród niemieckich sojuszników była również Japonia okupująca Koreę i posiadająca niemal siedmiomilionową armię.
Lecz nie działaniom wojennym książka jest poświęcona. Jest ona hołdem złożonym koreańskim kobietom zmuszonym do prostytucji. Bardzo wymowny jest cytat: „To twoje miejsce pracy. Od trzynastej do siedemnastej będziesz przyjmować zwykłych żołnierzy. Na każdego poświęcisz dziesięć minut. Od siedemnastej do dziewiętnastej przychodzą podoficerowie. Oni mają po pół godziny. O dwudziestej będziesz odwiedzać jednego z oficerów w jego kwaterze i zostaniesz tak długo, jak będzie sobie tego życzył. (…) A, i jeszcze jedno (…) Nigdy nie zapomnij, że jesteś Koreanką”.
Te kobiety, to dziewczynki porwane lub oszukane propozycją pracy w fabryce. Nierzadko dwunastoletnie i trochę starsze. Koniecznie niezamężne.
Jedną z głównych bohaterek powieści jest dwudziestoletnia Koreanka adoptowana i otoczona miłością przez amerykańskie małżeństwo. Anna, w chwili adopcji, była pięciomiesięcznym dzieckiem. Po śmierci adopcyjnej matki poczuła potrzebę poznania matki biologicznej. Wspólnie z ojcem wybrała się do Seulu. Mieli nadzieje, że w sierocińcu uzyskają istotne informacje dotyczące jej pochodzenia i rodziny. Okazało się, ku rozpaczy obojga, że jej matka zmarła przy porodzie. Pojawiły się uczucia rezygnacji, rozczarowania i przygnębienia. I w tym momencie staje się coś nieoczekiwanego. Staje przed Anną stara kobieta. Kim jest? Zdradzę jedynie, że jest to postać będąca uczestnikiem historii , która zniknęła w mrokach niepamięci. Historii wstydliwej dla Japonii. Poznajemy ją, gdy miała 14 lat.
Już od początku fabuła jest tajemnicza. Kolejne strony ukazują upokorzenie, ból, cierpienie fizyczne, psychiczne i moralne. Jest to książka o poszukiwaniu sensu i wewnętrznej siły, by przetrwać.
William Andrews, prywatnie ojciec adoptowanej Koreanki, w sposób niezwykle przystępny, zapoznał czytelników z historią Korei po zakończeniu II Wojny Światowej oraz mechanizmem podziału na dwa odrębne państwa.
Myślę, że "Córki smoka" to książka, po którą należy sięgnąć. Nie jest ani lekką, ani przyjemną lekturą. Jest wzruszająca i brutalnie prawdziwa. Trzeba ją przeczytać, by prawda przetrwała.




